Nikt z nas nie lubi oszukiwania, owijania w bawełnę, udawania, mijania się z prawdą, manipulacji, przemilczania niewygodnych stwierdzeń czy tez. Te wszystkie zabiegi to bowiem nic innego jak tylko kłamstwo, ubrane w te bądź inne słowa, ale nadal kłamstwo.
Dlaczego zaś nie lubimy, gdy ktokolwiek, naprawdę niezależnie od relacji jakie między nami zachodzą, karmi nas tak zwanymi „głodnymi kawałkami”? Dzieje się tak dlatego, iż niezależnie od tego z jakim gabarytem nieprawdy mamy do czynienia, oraz kto nam go sprzedaje, to czujemy się jakby ktoś trafiał w sam środek nas. Nie znosimy być oszukiwani ponieważ to burzy nasz porządek spostrzegania rzeczywistości. Zazwyczaj bowiem, nasza tabula rasa, przyjmuje wszystko takim jakim jest to nam przekazywane. Z natury jesteśmy dość łatwowierni, naiwni a może po prostu stosując trochę życzeniową postawę wobec życia i otoczenia, zakładamy, że nikt, celowo, z premedytacją nie powinien przecież próbować burzyć naszego światopoglądu, wtłaczać weń nieścisłości, czy po prostu nieprawdę.
Jednak coraz częściej przestaje to wszystko być takie klarowne i czarno białe, choć niektórzy już dawno twierdzili, że najprawdziwsze są tylko szarości. Chodzi mianowicie o to, że sprawny i utalentowany mówca, może nam przecież bez najmniejszego problemu obalić każdą tezę, zadając jedno, aczkolwiek kluczowe pytanie…
Czym jest w ogóle prawda?
Okazuje się, że odpowiedź, zależy od tego, z jakiego punkt u widzenia podejdziemy do samej kwestii. Ulubiony przeze mnie: „ Słownik Filozofów -Pojęcia Postacie Problemy”, autorstwa Gerarda Durozoi oraz Andrea Roussela głosi, że z” formalnego punktu widzenia jest to właściwość zdania prawdziwego”. Jeśli natomiast weźmiemy pod uwagę całą metafizykę, to prawdę stanowi coś realnie istniejącego. Krótko i na temat, ale jak zwykle w takich sytuacjach, pojawiają się pewne ale. Na przykład, pytanie za sto punktów brzmi: jak można cokolwiek istniejącego uznać za prawdę, skoro jest ono tą prawdą, jedynie w oczach każdej poszczególnej jednostki. Druga osoba, patrząc na dokładnie ten sam krajobraz w tym samym momencie, o tej samej porze roku, może bowiem, ze względu na perspektywę własną, dotychczasowe doświadczenie, nastrój, odczuwane w danej chwili emocje, czy też priorytety w myśleniu i postrzeganiu, uchwycić zupełnie inny obraz. Zresztą do dziś, ogromną popularnością wśród wielu, cieszą się eksperymenty polegające na pokazaniu dwóm osobom tych samych obrazków z prośbą o ich opisanie. I czasami, okazuje się, że po przeprowadzonym teście, czytamy zupełnie odrębne deskrypcje, czasami wręcz ukazujące nań, takie elementy, które nawet nie pojawiły się w opisie tej drugiej osoby, tak inne a dotyczące tego samego. Poza tym, definicja traktuje o rzeczach realnie istniejących. A więc jak zdiagnozować, uszeregować i opatrzyć odpowiednią etykietą wszystkie te kwestie, które przecież istnieją a nie są namacalne. Skąd wiemy na przykład, że powietrze istnieje? Ktoś je widział, dotknął? Nie. Czy ktoś z nas rzeczywiście jakoś spróbował sprawdzić czy istnieje? Też nie. To skąd przekonanie wszystkich, że to prawda? Znowu, naiwnie przyjmujemy, że nikt celowo nie wprowadza nas w błąd, nie manipuluje nami. Jednak kwestie takie jak powietrze, czy pytanie czy ziemia jest płaska bądź okrągła są dla większości już społeczeństwa kwestiami poza dyskusją. Co jednak w przypadku mniej uniwersalnych a bardziej subiektywnych twierdzeń czy spostrzeżeń?. Są przecież tacy, którzy przekazując nam pewne informacje, niejako nieświadomie jakoś je modyfikują. Porównam powyższe do czegoś mocno zaskakującego ale cechującego się podobnymi mechanizmami, a mianowicie, do kleptomani. Kleptoman, często nieświadomie bierze setny ołówek do kieszeni i wynosi go bez jakiejkolwiek rzeczywistej potrzeby posiadania tego przedmiotu, a jednak czyni to. Podobnie jak ci, którym konfabulacja z czasów dzieciństwa nie skończyła się, a przerodziła w nawyk, który kultywują przez całe dorosłe życie. Osoby takie nawet nie uświadamiają sobie, że kłamią, czy, nazwijmy to delikatniej, modyfikują stan rzeczywisty. Zapytane, czy często mówią nieprawdę, mogą się wręcz obruszyć czy poczuć urażone. Jednak jest to tylko pewien procent wszystkich kłamców. Szara i smutna rzeczywistość wygląda tak, że zarówno ja, jak i Wy mili Państwo –celowo mijamy się z prawdą praktycznie codziennie. Dobra informacja jest taka, że czynimy to często w dobrej wierze i w przekonaniu, że inaczej skrzywdzilibyśmy kogoś, czego wcale byśmy przecież nie chcieli. Gdzie zatem leży konsensus? Jak to zazwyczaj bywa, po środku.
Osobiście, nie uważam, że nawet najbardziej bolesna prawda jest lepsza od kłamstwa, ale nie sądzę również, że za wszelką cenę, należy mówić to, czego inni od nas oczekują. Tak jak wspomniałam jednak na samym początku, na szczęście oprócz czerni i bieli są też wszystkie odcienie szarości i chyba, w przypadku tematyki prawdy i fałszu, najbezpieczniej znajdować się gdzieś wśród niej….. Czy może jednak nie?
Maciej Firlit
O autorze:
Założyciel i Prezes Zarządu AVENHANSEN Sp. z.o.o. z ponad 20-letnim doświadczeniem w branży szkoleniowej. Przeszedł wszystkie szczeble kariery zawodowej od sekretarza, przez HR-Managera, po Dyrektora i Prezesa Zarządu. Duży nacisk kładzie na wysoką jakość obsługi klienta. Jego liberalne podejście do zarządzania, bazujące na partnerstwie, słuchaniu innych i dyscyplinie jakościowej, przyczyniło się do sukcesu firmy AVENHANSEN. Jest precyzyjny, nie akceptuje półśrodków i dróg na skróty. Prywatnie największą radość czerpie z podróżowania i obcowania z naturą.
Więcej informacji: Maciej Firlit