Istnieją sytuacje kiedy z jakiejś przyczyny potrzebujemy wycofać się i pozostać niejako z boku zachodzących procesów czy osób z którymi obcujemy. Dehumanizacja, ponieważ tak nazywa się ów proces, z uwagi na wydźwięk samego słowa kojarzy nam się jedynie pejoratywnie i pewnie wszyscy, zapytani czy stosują ów mechanizm z całą stanowczością odpowiedzieliby nie, ale czy oby na pewno?
Za przykład weźmy sobie chirurga, który właśnie ma zoperować pacjenta. O wiele prościej będzie mu się skupić na samej kości, którą ma złożyć aniżeli na osobie jako człowieku leżącemu na bloku operacyjnym, ponieważ wówczas do głowy mogłyby dojść niepotrzebne emocje tworzące pewne wahania, obawy czy drżenie rąk, a na to, takiej klasy specjalista, absolutnie nie może sobie pozwolić. „Odizolowane zainteresowanie” pozwala zaś sfokusować się na tym, co w danej kwestii odgrywa rzeczywiście istotną rolę, pozwalając na sprawniejsze i efektywniejsze działanie. Nie tylko zresztą chirurg ale i cała branża medyczna wydaje się niejako opierać na tego typu postępowaniu, ponieważ w przeciwnym razie, co chwilę mielibyśmy do czynienia z wypaleniem zawodowym czy przypadkami zbytniego zaangażowania a co za tym idzie przeładowania emocjonalnego.
Dehumanizację stosuje się również przy rekrutacjach na wielką skalę. Istnieje wiele branż gdzie zapotrzebowanie na pracowników wzrasta tylko w pewnych okresach. W sezonie letnim kwitną przetwórnie owocowo warzywne podczas gdy w sezonie jesienno-zimowym masowo przygotowywane są kalendarze i właśnie tam potrzebni są dodatkowi pracownicy. Jak wówczas szukani i selekcjonowani są potencjalni kandydaci? Powiedźmy, że zbliża się czerwiec, sezon truskawkowy i agencja pracy dostaje zamówienie na 200 pracowników. Pierwsze pytanie brzmi: czy łatwo jest znaleźć taką ilość osób- nie. A co jeśli dodamy, że każdy, absolutnie każdy pracownik musi posiadać książeczkę SANEPID z aktualnymi badaniami? Wówczas odpowiedź wydaje się jeszcze trudniejsza. Dlatego też, oczywiście zupełnie nieświadomie stosują techniki dehumanizacji, wertując setki CV szukając tylko jednej pozycji w każdej aplikacji- „posiadam książeczkę Sanepid”.
Dehumanizacja nie zawsze stosowana jest jednak w sposób pozytywny. Najlepszym przykładem będzie tu oczywiście wojna i przyjmowanie poglądu, że cały naród, traktowany jest jak jedna masa, wróg, czy oprawca, którego należy zniszczyć. Traktując wszystkich jako jedność łatwiej jest przyjąć agresywną postawę aniżeli w sytuacji gdy w całej tej masie osób mielibyśmy zauważyć poszczególne jednostki ze swoimi małymi dziećmi, matkami, problemami. Taka personalizacja mogłaby wówczas doprowadzić do zaprzestania ataku, do zastanowienia się, ze ten po drugiej stronie to też człowiek, a to nie o to przecież w wojnie chodzi. Tak właśnie działają żołnierze. Muszą „osobę” zaszufladkować do grupy zwanej „wróg” w przeciwnym wypadku, przed pociągnięciem spustu mogliby się zawahać a to skutkowałoby tylko jednym- śmiercią.
Dehumanizacja jest również często stosowana w przypadku pragnienia osiągnięcia swoich własnych celów, nawet kosztem innych osób. Czy nie używamy często stwierdzenia: „po trupach do celu” i czy nie jest to właśnie najprostszy przykład opisywanego procesu? Jednostka, która pragnie osiągnąć swój cel nie zastanawiając się przy tym jakimi metodami się posłuży gdyż to sam wynik jest dla niej najistotniejszy, nie patrzy również na człowieka, którego spotyka na swojej drodze. Zazwyczaj świadomie zakłada sobie klapki na oczy i skupia jedynie na punkcie do którego ma finalnie dotrzeć. A ci co są po drodze? No cóż, to nie oni są tu istotni, stanowią jedynie tło naszych poczynań, czasami są narzędziem naszego działania czy pracy ale nigdy jej podmiotem.
Czy można to jakoś wszystko podsumować. Wydaje się, że dehumanizacja staje się coraz bardziej powszechna i tak naprawdę wszechobecna w życiu codziennym wszystkich z nas. Stosujemy ją z powodu braku czasu i konieczności upraszczania pewnych kwestii, skłaniamy się ku niej aby bardziej efektywnie wykonać swoje obowiązki i zadania a czasami posuwamy się do niej aby z pewną perfidią ale i świadomością załatwić swoje własne sprawy. Niezależnie jednak od tego w jakim celu czy w jaki sposób z niej korzystamy, należy zdawać sobie z niej sprawę a może wówczas prędzej zauważymy, że można się bez niej obejść.
Maciej Firlit
O autorze:
Założyciel i Prezes Zarządu AVENHANSEN Sp. z.o.o. z ponad 20-letnim doświadczeniem w branży szkoleniowej. Przeszedł wszystkie szczeble kariery zawodowej od sekretarza, przez HR-Managera, po Dyrektora i Prezesa Zarządu. Duży nacisk kładzie na wysoką jakość obsługi klienta. Jego liberalne podejście do zarządzania, bazujące na partnerstwie, słuchaniu innych i dyscyplinie jakościowej, przyczyniło się do sukcesu firmy AVENHANSEN. Jest precyzyjny, nie akceptuje półśrodków i dróg na skróty. Prywatnie największą radość czerpie z podróżowania i obcowania z naturą.
Więcej informacji: Maciej Firlit