Czytanie ze zrozumieniem. Oferty pracy.

Pamiętam dobrze moją rosnącą frustrację i irytację, w momencie kiedy zajmowałam się rekrutacją pracowników. Czemu? Zadacie pytanie. O ironio, nie wiem jak to się dzieje, ale poszukujący zatrudnienia denerwują się, że nie mogą takowego znaleźć, bo namacalnie go nie ma, my natomiast, po tej drugiej stronie, zastanawiamy się gdzie się podzieli ci wszyscy bezrobotni, ponieważ nasze skrzynki pocztowe albo świecą pustkami, albo giną wręcz w gąszczu życiorysów zupełnie nie spełniających naszych wymogów. Jak zaradzić takiej sytuacji? Aby obie strony zostały usatysfakcjonowane chyba należy zacząć jednak od podstaw, a mianowicie nabyć czy rozwinąć umiejętności czytania ze zrozumieniem. Tak prozaiczna wydawałoby się rada, jest jednak wielka rangą i może przynieść kolosalne zmiany.


Pierwsza informacja jaką możemy uzyskać, pochodzi z miejsca, w którym ogłoszenie zostało umieszczone. Może to być znany i popularny portal internetowy, anons w lokalnej gazecie, czy ulotka powieszona na słupie. Sami zresztą świetnie orientujemy się pewnie gdzie i jakie treści możemy znaleźć. Dlatego też nie ma co się dziwić, jeśli na portalu internetowym rzadko kiedy napotykamy na ogłoszenia dla pracowników produkcyjnych, których natomiast jest pełno w bezpłatnej gazecie w naszym mieście. Takie kwestie powinny być dla nas klarowne, a wówczas, nie będziemy daremnie spodziewać się anonsu międzynarodowego koncernu w bezpłatnych ogłoszeniach lokalnych, znając przecież specyfikę branży w jakiej pragniemy znaleźć przyszłą pracę.


Pamiętajmy również o czytaniu całego ogłoszenia, nie zaczynając bynajmniej od wymagań, ale od  nagłówka, który również może pomóc nam odkryć pewne fakty. Podstawowe pytanie brzmi, czy autor umieścił nazwę firmy, czy czytamy frazes typu: „międzynarodowa firma z branży spożywczej, do swojej centrali w Warszawie poszukuje kandydata na stanowisko…”. Nie ujawnianie nazwy przedsiębiorstwa ma zazwyczaj dwa wytłumaczenia. Pierwsze z nich dotyczy sytuacji, gdy spółka nie chce na przykład przekazywać do wiadomości publicznej, że szuka pracownika, chociażby z obawy węszącej wokół konkurencji. Drugi natomiast, niestety częściej spotykany powód, to próba ukrycia czegoś niewygodnego. Może to być częsta, wiele mówiąca  rotacja pracowników, czy nieuczciwe zamiary wobec kandydata. 


Kolejną kwestią na którą należy zwróci uwagę, a która z niewyjaśnionych przyczyn wciąż przyciąga kandydatów, to anonse typu: „dynamicznie rozwijająca się firma poszukuje młodych, zdolnych na stanowiska biurowo- specjalistyczne”. No drodzy państwo, nie łudźmy się, przecież na kilometr można wyczuć, że to oszustwo. Brak sprecyzowanych wymagań, nic nie mówiąca ogólnikowa nazwa stanowiska, to wszystko świadczy że pewnie trafimy do przedsiębiorstwa, jeśli możemy to tak szumnie nazwać, które oferuje perfumy przy parkingowych supermarketach, noże tudzież inne lecznicze poduszki. Jeśli tego właśnie szukamy to dobrze trafiliśmy. Jeśli jednak zależy nam na „normalnej” umowie i wynagrodzeniu, które nie opiera się jedynie na prowizji, uciekajmy gdzie pieprze rośnie, bo później pretensje możemy składać jedynie do samych siebie.


Nie spodziewałabym się także cudów, jeśli w ogłoszeniu nie można doszukać się adresu firmy, a jedyny kontakt to telefon komórkowy, bądź adres pochodzący z jakiegoś popularnego, darmowego portalu. Dla mnie to ewidentna próba ukrycia czegoś, bądź zawoalowania działalności, tak aby chociażby ci byli zatrudnieni, nie zaczęli za moment komentować profilu i działalności firmy na którymś z forów internetowych.


Gdy już uporamy się z wszystkimi podejrzanymi ofertami, zostaną tylko te wyselekcjonowane, które jednak także mogą zawierać pułapki. Wyobraźmy sobie ogłoszenie z jawnym pracodawcą, który nie bał się podać adresu, a na dodatek spełniamy wszystkie wymagania zamieszczone w anonsie. Spokojnie, poczekajmy chwilę zanim wyślemy cv, ponieważ również istotne jak oczekiwania wobec kandydatów, są opisy samych stanowisk. Zanim zachłyśniemy się więc od szczęścia, przeanalizujmy czego dokładnie będzie się od nas oczekiwać, ponieważ nierzadko okazuje się tak, że sama nazwa, nie mówi nam zupełnie nic o tym, co będzie należało do naszych obowiązków. A być może okaże się, że czynności wymienione w ogłoszeniu, są zupełnie poniżej naszych kwalifikacji, a co za tym idzie, na podobnym stanowisku cofnęlibyśmy się wręcz jeśli chodzi o naszą karierę. Z drugiej strony, może okazać się, że wymagania są już na wstępie wyjątkowo wygórowane, czy wręcz niemożliwe do wypełnienia, co może być równoznaczne ze spędzaniem całych dni i weekendów w nowym miejscu zatrudnienia, a nie każdy z nas tego szuka i na to się zgodzi.


Nie dajmy się zatem ponieść emocjom i pierwszemu wrażeniu. Na spokojnie obejrzyjmy ale i przeczytajmy ofertę z każdej strony, tak żeby nie zawracać niepotrzebnie głowy sobie i  innym. Trudno, jeśli nie ten anons,  być może jutro znajdziemy coś lepszego. Znacznie ważniejszym jest abyśmy za chwilę nie żałowali podjętych pochopnie decyzji, a kierowali losami naszego życia i kariery z należytą  świadomością i rozwagą.

 

 

 
Maciej Firlit

Maciej Firlit

O autorze:
Założyciel i Prezes Zarządu AVENHANSEN Sp. z.o.o. z ponad 20-letnim doświadczeniem w branży szkoleniowej. Przeszedł wszystkie szczeble kariery zawodowej od sekretarza, przez HR-Managera, po Dyrektora i Prezesa Zarządu. Duży nacisk kładzie na wysoką jakość obsługi klienta. Jego liberalne podejście do zarządzania, bazujące na partnerstwie, słuchaniu innych i dyscyplinie jakościowej, przyczyniło się do sukcesu firmy AVENHANSEN. Jest precyzyjny, nie akceptuje półśrodków i dróg na skróty. Prywatnie największą radość czerpie z podróżowania i obcowania z naturą.

Więcej informacji: Maciej Firlit

Czytanie ze zrozumieniem. Oferty pracy.
Oceny: 3 z 5 z 44 głosów