Bezrobocie w Polsce rośnie od dwóch miesięcy. Czy mamy powody do obaw?

 

Ujmijmy to tak - panika nie jest wskazana, ale coś jest wyraźnie na rzeczy. Warto, więc poświęcić chwilę temu zagadnieniu i sprawdzić, w jakim stanie faktycznie jest polski rynek pracy. Dr Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan, uznaje, że: „tegoroczny wzrost bezrobocia pod koniec roku nie jest niczym wyjątkowym, takie zjawisko jest obserwowane corocznie”. Można by zatem uznać, że sytuacja jest klarowna, ale niestety dr Baczewski zaraz studzi entuzjazm, pisząc: „wzrost płacy minimalnej, presja płacowa, rosnąca inflacja i spowolnienie gospodarcze skłonią pracodawców do szukania oszczędności. Zdaniem ekspertów, to może oznaczać zwolnienia, które pogłębią bezrobocie w Polsce”. Według opinii ekspertów, z Konfederacji Lewiatan, stopa bezrobocia w przyszłym roku wzrośnie o około pół punktu procentowego. Oznacza to ponad 80 tys. ludzi bez pracy więcej. W skali kraju nie jest to zatrważająca liczba, ale nasza perspektywa się zmieni, jeśli kogoś zwolnienia dotkną personalnie (czego nikomu nie życzę). Prognozy nie są, więc zbytnio optymistyczne, a zrozumienie panującej sytuacji pozwoli nam podjąć odpowiednie działania.

Zaczynając przedstawianie obecnych realiów, trzeba oddać cesarzowi co cesarskie. Teraźniejszość maluje się w najjaśniejszych barwach. Opublikowane w końcu grudnia 2019 r. przez Główny Urząd Statystyczny dane są na ten temat znakomite. Bezrobocie w Polsce wynosiło zaledwie 5,2%. Co prawda rośnie ono systematycznie od dwóch miesięcy, kiedy to w październiku 2019 r. wyniosło 5%, ale było ono wtedy najniższe od 1990 r. Trzeba również pamiętać, że tamto bezrobocie było tak niskie, ponieważ dopiero powstawało, po okresie jego całkowitego braku w PRL-u. Nie było, więc wynikiem dobrej sytuacji Polski, a jedynie początkiem wychodzenia na wierzch wielu problemów gospodarczych, które dotychczas były skrywane przez poprzedni system. Na podstawie tych faktów moglibyśmy, więc uznać, że III RP jeszcze nigdy nie była tak silna gospodarczo. Czy, aby na pewno? Przynajmniej pod kątem czynnika stopy bezrobocia. Business Insider Polska podaje nawet, że „stopa bezrobocia liczona wg Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) wyniosła w Polsce w III kwartale 2019 r. 3,1 proc.”. Natomiast w innym artykule tej gazety przeczytamy, że „według projektu budżetu na 2020 r., stopa bezrobocia rejestrowanego na koniec 2019 r. miała wynieść 5,5 proc.”. Oznacza to, że rzeczywistość przerosła oczekiwania nawet rządzących polityków, a to nie zdarza się często. Czy znaczy to, że doświadczyliśmy „polskiego cudu gospodarczego”?

Oczywiście nie. Trzeba sobie uświadomić, że na zaistniałą sytuację wpływ ma oczywiście koniunktura światowa. W całej strefie euro stopa bezrobocia  maleje systematycznie od sierpnia 2014 r. (wynosiło wtedy 11,5 proc.). Według ostatnich danych, z października 2019 r., wynosiła ona 7,5%. Co prawda, jak już wyżej pisałem, Polska miała wtedy pięcioprocentowe bezrobocie, ale tendencja jest tożsama. Trzeba również pamiętać, że to strefa euro ma większy wpływ na Polskę, niż Polska na strefę euro. Natomiast, aby nie ograniczać się do Europy i pokazać szerszą perspektywę spójrzmy na Amerykę. Tamtejszy Departament Pracy podał w październiku 2019 r., że bezrobocie w USA wynosi 3,7% i jest to najniższy wynik od 1969 r. Doceńmy zatem, że żyjemy w obecnie w czasie ogólnej prosperity. Cieszmy się tym, ale również myślmy o przyszłości, a jak ona wygląda?

Analitycy ekonomiczni banku Pekao zauważają, że „Wśród bezrobotnych systematycznie maleje (…) udział osób, które utraciły pracę", ale również, że „coraz większy odsetek bezrobotnych to osoby powracające do poszukiwania pracy po okresie bierności zawodowej". Ich prognozy nie są optymistyczne, a nawet wprost uznają, że: „wobec obniżającego się wraz ze spowolnieniem gospodarczym popytu na pracę oczekujemy, że 2019 będzie ostatnim rokiem spadku bezrobocia". Natomiast ekonomiści BOŚ Banku alarmują, że już w kwietniu 2020 r. bezrobocie może wynieść 5,5%. Oznacza to, że w najbliższych miesiącach wiele tysięcy ludzi straci swoje prace. Oczywiście nie należy popadać w panikę, ale może to nie być dobry czas np. na zmianę pracy, ponieważ pracodawcy nie będą już zatrudniali tak chętnie, a i konkurencja wzrośnie. Możemy też w najbliższym czasie obserwować zahamowanie dotychczasowego wzrostu płac, ponieważ jeśli na rynku pracy będzie więcej chętnych, to firmy nie będą musiały przedstawiać aż tak korzystnych ofert. Polecam zapoznanie się tzw. krzywą Phillipsa. Być może będzie to również pewna ulga dla pracodawców, ale z kolei, jeśli ma dojść do zwolnień, to znaczy, że firmy mają mieć w najbliższym czasie problemy finansowe. Na razie niewielkie, ale warto sprawdzić, czy są to może pierwsze symptomy większego krachu.
 

Autor
Michał Firlit

Bezrobocie w Polsce rośnie od dwóch miesięcy. Czy mamy powody do obaw?
Oceny: 5 z 5 z 1 głosów